Ziemia, niebo, wiatr i słońce towarzyszyło nam w praktyce jogi w czasie pierwszego naszego spotkania z jogą na trawie.
10 maja 2008
Ciekawym doświadczeniem jest móc wyciągnąć ręce do nieba w Urdhva Hastasana, poczuć ziemię pod stopami w Tadasanie i promienie słońca na twarzy w czasie Siavasany. Praktykowały z nami osoby, które znamy z zajęć, ale było także wiele osób, które miały po raz pierwszy kontakt z jogą, młodzi, starsi, z kocykami i z matami, z dziećmi z psami i z rowerami. Wszyscy zaciekawieni, zauroczeni wiosennym słońcem i asanami, które pomagają w poznawaniu siebie.
Niektórzy spotykają się z nami w parku już po raz drugi (w tamtym roku organizowaliśmy jogę w parku), więc powoli tworzy się tradycja zajęć jogi w Parku Chorzowskim.
zdjęcia: Antonio, tel. 0 693 702 851 |
17 maja 2008
Miało padać – nie padało;
Miało być zimno – świeciło słonce;
Nikt nie miał przyjść – a przyszło ponad 30 osób.
W czasie zajęć koncentrowaliśmy się szczególnie na pozycjach stojących. Żeby dobrze stanąć, trzeba poczuć swoje stopy. Doświadczaliśmy swoich stóp na nierównej powierzchni trawnika, stanieliśmy na mocnych nogach, by poczuć jeszcze bardziej wyciągnięcie i rozluźnienie pozycji stojących. Większość osób spotkała się z nami po raz drugi, żeby jeszcze z większym zapałem kontynuować praktykę asanę.
Po zajęciach ukoił nas dźwięk gongu i mis tybetańskich. Relaksowi towarzyszył śpiew ptaków i radosny śmiech bawiących się dzieci.
31 maja 2008
Było gorąco. Do Rosarium przyszło około 70 osób, aby poćwiczyć jogę. To niezwykłe, że tyle osób (najwięcej, jak do tej pory!) chciało z nami praktykować. Przedział wiekowy był ogromny – od 7 do 75 roku życia.
Mimo prażącego słońca wszyscy dzielnie wykonywali asany, jednak na relaks przy dźwiękach gongów została niewielka grupa. Upał, już dotkliwy mimo wczesnej godziny wygonił do cienia adeptów jogi.
7 czerwca 2008
Kolejne zajęcia w cyklu „Joga na trawie” w Rosarium parku Chorzowskiego skupiły grupę około 70 osób. Część uczestników, to osoby, które na stałe wpisały swoją obecność na tych zajęciach do weekendowego planu dnia. Cieszy również fakt, że przybywają nowe twarze. Pojawiają się całe rodziny: dzieci, rodzice, dziadkowie.
Pogoda jak zwykle dopisała. Słońce i dobra energia dodawała sił i radości ćwiczącym.
Następne zajęcia (14 czerwca) poprowadzi Paweł Kamiński. Zajęcia będą w formie warsztatu, z myślą przewodnią: „Joga światłem życia” – tytuł książki Iyengara.
14 czerwca 2008
Już od maja w każdą sobotę o godzinie 10.00 w Parku Chorzowskim, w Rosarium z wielkim zaangażowaniem i wytrwałością gromadzą się tłumy chętnych do praktykowania jogi i poszukiwania pojednania z naturą..
…tym razem było nieco inaczej, było więcej…
Po porannej praktyce zwinęliśmy swoje maty i usiedliśmy w jednym wielkim kręgu. Dołączył do nas dr Ryszard Kulik, psycholog społeczny oraz wielki miłośnik przyrody. Zaprosił nas do szczerej i otwartej rozmowy na temat ciała..Jakie ma ono dla nas znaczenie? Przez jaki pryzmat, wymiar je postrzegamy? Jakimi uczuciami obdarowujemy? Przytoczył nam fragmentem swojej książki „Praktyka głębokiej ekologii”:
„(…) ciało często traktuje się jak przedmiot, jak maszynę. Prowadzi to do tego, że nasze ciała nadmiernie eksploatujemy (jak w sporcie zawodowym), nie dajemy mu tego, czego ono potrzebuje (używki, słodycze, siedząca pozycja). Ciała się modeluje, poprawia, wykorzystuje ponad miarę, sprzedaje…”
I nie bez przyczyny zainteresował nas ten właśnie motyw…
Z pokorą, cierpliwością i pełnym spokojem podczas sobotniej praktyki na trawie wchodzimy w asany, poszukując harmonii w ciele, poznając jego możliwości i granice. Stojąc w pozycji TADASANA (pozycja góry) czujemy kontakt z ziemią, wdychamy powietrze i obserwujemy jak delikatnie unosi się i otwiera w stronę nieba nasza klatka piersiowa, czujemy zapach przyrody. Wzrok obejmuje jedynie to, co jest naturalne: słońce, chmury, bujne drzewa i kolorowe kwiaty. Przygoda, jaką jest obserwacja siebie nabiera głębszego wymiaru w połączeniu z tym, co jest szczególnie nam bliskie i zarazem nieskazitelne..z przyrodą. To ona obdarza nas życiem, to ona tworzy z nami życie, a właściwie życie przez duże Ż. Choć nie zdajemy sobie z tego sprawy, to jesteśmy z nią w ciągłym kontakcie. Przecież właśnie poprzez oddech zespalamy się z tym, co daje nam przyroda. Wdychane powietrze przenika przez całe nasze ciało, obejmuje jego najgłębsze zakamarki i ożywia każdą, nawet najmniejszą komórkę. Dr Kulik mówi: „ciało jest najbliższym nam kawałkiem dzikiej przyrody. Łączy nas z całym wszechświatem, bowiem składa się z materii, tej samej, co gwiazdy, drzewa, rzeki, zwierzęta i kamienie.(…) przez nasze ciało nieustannie przepływa cała ta materia”.
Joga na trawie jest tego dobrym przykładem. Pozwala nam poczuć ten nierozerwalny związek. Nie jest to jednak takie proste, jakby się mogło wydawać…
Punktem wyjścia do tego, by móc zrozumieć swoje ciało jest akceptacja pewnych granic, jakie nam ono wytycza. By móc zaakceptować owe granice powinniśmy pokochać swoje ciało. By móc pokochać swoje ciało, musimy podjąć się pewnych wyrzeczeń, starań, nawet bólu, bo przecież prawdziwa miłość nie jest łatwa i nie przychodzi z dnia na dzień, tak po prostu. Prawdziwa miłość wobec siebie przejawia się w sposobie traktowania tego, co jest nam najbliższe: w sposobie traktowania ludzi i przyrody.
I nie chodzi tutaj o przysłowiowy ‘wygodny fotel’ dla naszego ciała, ale o szacunek wobec faktu, że ciału najwygodniej jest z naturą. Daje nam to poczucie Porządku i Harmonii.
To był główny wniosek naszych wspólnych rozważań z dr Kulikiem. Przecież nie bez przyczyny wybraliśmy ten motyw..Nie bez przyczyny spotkaliśmy się wszyscy razem..na trawie..
Ola Myszor
21 czerwca 2008
28 czerwca 2008
12 lipca
19 lipca 2008
26 lipca 2008
2 sierpnia 2008